Czego może nauczyć nas #Ada
Z przyjemnością obserwowałam całą kampanię Ada, to wypada. W sieci pojawiło się wiele ciekawych tekstów, łamiących stereotypy dotyczące powszechnych wyobrażeń na temat tego, co dziewczynce wypada, a co nie. Pojawiła się też krytyka stereotypów dotyczących chłopców.
Fakt, że współcześni rodzice chcą wychowywać zarówno Adę, jak i Adka na pewnych siebie, asertywnych dorosłych, niesie powiew przyjemnej świeżości w świecie, w którym jeszcze do niedawna dzieci i ryby głosu nie miały. Dobrze, że tamten świat odpływa coraz dalej w niepamięć. Młode pokolenie rodziców widzi zagrożenia płynące z hodowania nieprzygotowanych do dorosłego życia, rozpieszczonych i roszczeniowych 'pępków świata'. Ale ma również świadomość, że dziecko, które do osiemnastego roku życia (a czasem i dłużej) było zmuszane do posłuszeństwa w nawet najmniejszej sprawie, nie stanie się nagle asertywnym i zaradnym dorosłym. Więcej jest też refleksji nad wartościami i antywartościami wyniesionymi z rodzinnego domu. Nie wszystko, co jako dzieci otrzymaliśmy od otoczenia, warto przekazywać przyszłym pokoleniom.
Stereotypy związane z tym, jak powinien zachować się chłopiec, a jak dziewczynka, coraz częściej zaczynają być traktowane jak naiwna bajka z przeszłości. Naiwna i szkodliwa. I to wszystko oznacza, że pokolenie młodych dorosłych wykonało bardzo ważna pracę. Refleksję nad tym, co dobrego, a co złego przyniosło nam wiele lat postrzegania damskich i męskich ról w bardzo jednoznaczny, "tradycyjny" sposób. Mówiąc o tradycyjnym, mam na myśli tę zewnętrzną warstwę pewnego postępowania o charakterze obrzędowym. "Robię coś, bo tak mnie nauczono, i nie zastanawiam się nad głębszym sensem swoich czynów".
Dzieciństwo to szczególny czas. Przed młodym człowiekiem, który otrzymał odpowiednie wsparcie najbliższych, otwiera się wiele możliwości. Mam na myśli nie tylko wsparcie finansowe. Bardziej to, jakimi ludźmi stajemy się w momencie osiągnięcia dorosłości. Jak potrafimy radzić sobie z emocjami. Jak traktujemy innych. Jak odnosimy się do słabszych. Jaką hierarchię wartości ustanowimy sobie, i czy w ogóle przyjmiemy jakiś system wartości. Dzieci są jak masa plastyczna. Bardzo dużo zależy od nas, dorosłych, co z niej zrobimy. Możemy ulepić piękne, wytrzymałe, wartościowe naczynie. Możemy też "obrazić" się na materiał, że jest taki trudny w formowaniu, i cisnąć nim o ziemię...Jak wiele jest naczyń roztrzaskanych, zanim z pomocą cierpliwości i miłości ktoś zdążył je uformować? Bardzo dużo... Świadczą o tym choćby tłumy na oddziałach psychiatrii dziecięcej. Nasz system zdrowia nie radzi sobie z falą depresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży.
Przez wiele lat pracowałam z różnymi rodzinami. Niestety, nie wszędzie ludzie widzą potrzebę zastanowienia się nad tym, czy wychowanie według stereotypowych przekonań o damskich i męskich rolach wnosi coś dobrego. Dzieci jednak, w bardzo kreatywny i zabawny sposób potrafią sobie z tym poradzić. Dopóki ktoś w nich tej kreatywności i świeżości nie zabije. Nie przeleje na dziecko własnych lęków płynących z wyimaginowanych zagrożeń. Podczas tych kilku lat wydarzyło się kilka sytuacji, bardzo zabawnych, ale też dających do myślenia dorosłym.
Czteroletnia dziewczynka bardzo pragnęła mieć lalkę Monster High. Kilka lat temu wśród dzieci był "szał" na te lalki. Mama uważała, że lalka jest obrzydliwa, i nie chciała jej kupić. Wtedy też toczyły się dyskusje o tym, jakie "wartości" niosą różne dziwne lalki, tak bardzo niepodobne do "normalnych" dziewczynek. Przypuszczam, że to mogło być powodem niechęci ze strony rodziców. Mimo protestów mamy, lalka Monster High pojawiła się jako prezent od babci. Dziecko bardzo się ucieszyło,i... Pewnie nikogo nie zaskoczę...Ale nie stało się z dnia na dzień tym, co owe lalki reprezentują w świadomości niektórych rodziców. (Czymś, co tak bardzo kłóci się z dziewczęcą słodyczą, delikatnością...) Lalka dołączyła do drużyny piłkarskiej brata, która składała się z wielu innych zabawek- od słodkich maskotek po potwory zbudowane z klocków lego. Protesty mamy się zakończyły. Laleczka na długi czas została szczęśliwą zawodniczką w rodzinnej drużynie piłkarskiej.
Bliźniaczki w wielu 2,5 roku kochały samochody, potwory i konstrukcje z klocków. Rodzina zasypywała je prezentami typowo "dziewczęcymi". Jednak takie rzeczy miały dla dziewczynek wartość o tyle, o ile udało się z nich ułożyć wieżę albo super szybki środek transportu... Tak więc różowe garnuszki stawały się wysoką wieżą, którą rozwalał jakiś potwór. Lalki, połączone rączkami lub nóżkami, zamieniały się w mini pociąg, lub tor dla innego pojazdu. Żadne tulenie do snu, zmiana pieluszek lalkom nie wchodziła w grę. Można było zmienić pieluchę...Ale małemu autobusikowi, gdy się zsikał benzyną. Podczas naszych wyjść po zakupy w pobliskim warzywniaku, dziewczynki chciały przytulać i śpiewać do snu...warzywom. Sprzedawczyni w sklepie zwróciła nam uwagę, że warzyw nie można dotykać... Jednak, gdy po sklepie rozlegało się 'Aaaa, śpij piękna papjiko", śpiewane przez dwa słodkie głosiki, sprzedawczyni myślała już tylko o tym, jak nie popłakać się ze śmiechu.
Nie miałam też pojęcia o tym, że Angry Birds obchodzą urodziny, dostają prezenty. Że Król Świnia i jego poddani, oprócz jedzenia jajek mają też inne zwyczaje... Tego nie było w scenariuszu kreskówki. A jednak cały nieopowiedziany świat, został wykreowany przez 3,5 letniego chłopca.
Dzieci są znacznie bardziej kreatywne, niż myślimy. Rozumieją więcej, niż nam się wydaje. Ich wyobraźnia, kreatywność, przełoży się w przyszłości na to, w jaki sposób będą sobie radzić w trudnych sytuacjach. Mądry rodzic i wychowawca jasno określa granice. Ale przy tym nie ogranicza. Widzi wartościowego człowieka w obu płciach, oraz korzyści płynące z ich równoprawnej współpracy. Widzi też, jak bardzo stereotypy ranią i powodują konflikty już od najmłodszych lat.
Dodaj komentarz