Jak rozmawiać z dziećmi o Bogu?
Jechałam autobusem z sześcioletnią dziewczynką. Naprzeciw nas usiadł zakonnik w białym habicie. Dziecko zainteresowało się, i odsłaniając swój szczerbaty uśmiech, wypaliło na cały głos: "Jesteś księdzem? A po co? A co robisz"?
No właśnie...Po co? I co takiego robisz?
Kilkuletnie dzieci z rozbrajającą szczerością potrafią komentować otaczającą rzeczywistość. Często zadają pytania, które okazują się bardzo trudne, nawet dla dorosłych. Do takich pytań należą te o Boga i świat duchowy.
To, w jaki sposób będziemy o tym rozmawiać z dziećmi, zależy od naszego podejścia do Boga i religii. Rodzce żyjący w osobistej relacji z Bogiem będą rozmawiać inaczej niż niewierzący. Ci, zgodnie ze swoim światopoglądem, przekażą wiedzę o religii, lub różnych religiach, jako ważnym elemencie współczesnej kultury. Te dwa bardzo ważne sposoby komunikacji wymagają innej wrażliwości oraz użycia innego języka, dostosowanego do wieku dziecka. Pięciolatek, gdy zaczniesz mówić zbyt trudnym językiem, będzie się nudzić i raczej poprosi o włączenie ulubionej bajki. Nastolatek poczuje się zażenowany i lekceważony, gdy rodzic zacznie mówić o "bozi" i aniołkach. W obu przypadkach nie jest łatwo mówić do dzieci tak, aby słuchały- jednak może w tym pomóc uporządkowanie myśli. A także, gdy dorosły wie, jaki cel chce osiągnąć przez tę rozmowę.
W tym krótkim tekście skupię się na tym, jak rozmawiać o moim Bogu- Jezusie. Oraz na tym, jak rozmawiać, gdy rodzice nie wierzą w Boga- ponieważ nie da się tego tematu unikać wiecznie. Pomijam inne religie, ale nie z powodu lekceważenia takich rodziców i dzieci. Po prostu nie mam o takim rodzaju duchowości wiedzy, wystarczajacej na tyle, aby się wypowiadać. A z zasady nie piszę o czymś, na czym się nie znam. Wiem jednak, że niewłaściwy sposób mówienia może wyrządzić dziecku szkodę, oraz zburzyć zaufanie w rodzinie.
Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie (Mk 10,13-16)
Uczniowie, którzy chodzili z Jezusem, oburzali się, gdy przychodziły do Niego dzieci, dlatego "strofowali je". (Ewangelia Łukasza 18, 15-17 przedstawia dorosłych którzy przynosili Jezusowi niemowlęta; rodzice ci byli strofowani przez uczniów). Dla ówczesnych apostołów, przyjście dzieci do Nauczyciela takiej rangi było głupstwem, stratą czasu. Jednak Marek podaje, że "Jezus oburzył się" postawą uczniów i surowo zabronił im takiego zachowania. Przedstawił im dziecko jako kogoś, od kogo mają uczyć się wiary- ponieważ "Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego".
Czy jako dziecko zdarzało Ci się słyszeć od dorosłych stwierdzenia typu " Tylko grzeczne dzieci idą do nieba"; "Komunia święta jest dla grzecznych dzieci?
Jezus nie powiedział "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie- ale tylko tym, które są grzeczne, nie płaczą, nie wrzeszczą, zawsze mają dobre oceny i są posłuszne". (Biblia mówi o posłuszeństwie dzieci wobec rodziców, ale to ma zupełnie inną wymowę; musimy też wziąć pod uwagę mentalność tamtych czasów). Dla Niego wszystkie dzieci są kochane. Łaska Boża nie jest "za grzeczność", ani za żadne dobre uczynki. Jest nam dana za darmo. Rodzice kochają swoje dzieci niezależnie od tego, czy są grzeczne, czy nie. Jeśli dzieci sobie z czymś nie radzą, mądrzy rodzice starają się korygować ich błędy przez swoje doświadczenie, wydawanie mądrych poleceń, stawianie na drodze autorytetów. Tak samo Bóg, zostawił nam swoje Słowo, aby było dla nas pomocą, gdy sobie nie radzimy. Nie ma ludzi "idealnie grzecznych".Bóg nigdy nie odmówi nam swojej łaski, chyba, że sami się jej wyprzemy. Nauczanie, że Bóg kocha "grzeczne dzieci" (tylko), jest nie tylko sprzeczne z Ewangelią. Może to zaszczepić w dziecku myślenie, że muszę "coś robić"- dobre uczynki, aby być kochanym, podobać się Bogu. To zaś może prowadzić do zachowań, jakie kojarzymy z neurotyczną, niezdrową religijnością u dorosłych. Kształtowanie w dzieciach dobrych manier, zachęcanie do dobrych czynów jest ważne. Dzięki temu dziecko zdobywa przyjaciół, uczy się empatii. Ale nie jest warunkiem Bożej miłości. My nie jesteśmy Jemu w stanie nic dać, poza szczerą miłością. Miłością, która wyraża się w szukaniu żywej relacji z Jezusem.
....Ale jak to zrobić? Łatwo powiedzieć "miej relację z Bogiem"; Przecież odmawiamy codziennie pacierz... To mam robić coś jeszcze?
Można zadać sobie pytanie: A co zmienia w mom życiu, w życiu mojej rodziny, odmawianie pacierza? Czy przez to, że od kilku lat przed snem odmawiam jeden i ten sam tekst, jak zaklęcie, coś się zmieniło? Czy dzięki temu moje relacje z Bogiem i ludźmi są lepsze? Niewiele?
I słusznie. Bo droga do relacji z Bogiem nie wiedzie przez "odmawianie czegoś", ale przez żywą, spontaniczną modlitwę. Warto więc znaleźć taki czas, gdy można odłożyć smartfon, wyłączyć telewizor,i spotkać się z bliskimi na wspólnej modlitwie. Czy potraficie szczerze dziękować, uwielbiać, prosić...swoimi własnymi słowami? Czy Ty, mężu, żono, potrafisz modlić się o to, co Cię naprawdę dotyka, przy swoim współmałżonku? Czy w ogóle potrafisz o tym mówić? Jeśli nie potrafisz...Szanse, że dziecko przyjdzie z tym pierwsze do Ciebie, są marne. Czy zastanawiałeś/ aś się kiedyś, co czuje Bóg, gdy słyszy modlitwę zapłakanego czterolatka o uzdrowienie ukochanej rybki z akwarium, albo prośbę o to, żeby mama przestała płakać tak często? Taka modlitwa porusza serce Boga dużo bardziej, niż wyklepane "zdrowaś Mario". Ten czas nie jest czasem straconym, bo mówiąc o tym, co was naprawdę porusza, budujecie nie tylko relację z Bogiem, lecz także ze sobą nawzajem.
Jak będziemy tylko "tak sobie gadać", to w końcu zapomni "normalnych" modlitw; nie dopuszczą go/ jej do Komunii.
Komunia lub każdy inny sakrament, bez żywej relacji z Bogiem, jest tylko zewnętrznym znakiem. Drogie prezenty, piękny, słodki tort, można dawać z innej okazji, na przykład urodzin. Nie lubimy wystawnej, ale płytkiej religijności. Więc kogo chcemy oszukać? Boga? Jeśli Wasze życie duchowe nie jest tylko "niedzielne", nie ma szans, żeby dziecko zapomniało tekstów modlitw. A nawet jesli zapomni, to kiedyś sobie przypomni i do tego wróci. Najważniejsza jest jego naturalna ciekawość Boga, chęć poznawania Go. Wielu rodzicom i katechetom przez zmuszanie, naciskanie na "odklepywanie" długich i monotonnych modlitw, straszenie, udało się złamać dziecięcą wrazliwość i otwartość na poznawanie Boga. Została zastąpiona niezdrowym skrupulanctwem i lękliwą religijnością. Czy tego chcesz?
Straszenie księdzem, świętym Mikołajem, piekłem
"Mikołaj wszystko widzi! Jak będziesz dalej niegrzeczny, nie dostaniesz prezentu".
"Bóg patrzy na ciebie! Jak będziesz niegrzeczny pójdziesz do piekła"!
I tak dalej...
Przerażające.
Czy chciał/a byś żyć w świecie, w którym "Wielki Brat" patrzy 24 godzny na dobę, i za każde potknięcie się wymierza tłustego kopa w tyłek? Myślę, że znam odpwiedź na pytanie :) Więc nie warto tego samego fundować dziecku...
W takim razie jak mówić o grzechu? Mówić prawdę. O tym, że grzech jest zranieniem najbliższego Przyjaciela, jednak ten Przyjaciel przebacza zawsze, ilekroć do Niego przyjdziemy. Jeśli czegoś nie wiesz, lepiej powiedzieć "nie wiem, ale sprawdzę", niż wmyślać. Dziecko szybko wyczuje fałsz.
Jesteśmy niewierzący. Nas ten temat nie obchodzi.
Nawet jeśli tak jest, przyjdzie czas, że Twoje dziecko zacznie pytać. W klasie są różne dzieci, wszystkie razem stanowią społeczność na kilka lat. Warto pomóc im zrozumieć się nawzajem.
Z jakiegoś powodu jesteście niewierzący. Utracona wiara, opresyjne religijne wychowanie w rodzinnym domu, to, że nigdy nie czuliście bliskości Boga, nie czuliście takiej potrzeby... Warto mówić najprościej jak się da. "Niektórzy ludzie wierzą w Boga, ale my nie, ponieważ..." Taka rozmowa też jest wartościowa, pokazuje dziecku, jak myślisz, jakie wartości są dla Ciebie ważne. I w ogóle jest bardzo dobrym podbudowaniem do rozmowy o wartościach. Uciekanie od tematu, ucinanie rozmowy w rodzaju "religia to głupoty", spowoduje, że dziecko zacznie szukać odpowiedzi u innych ludzi. Pokazywanie, dlaczego wybieracie taką a nie inną filozofię, dlaczego jest Wam bliski taki a nie inny światopogląd, to jeden krok bliżej do zbudowania w rodzinie relacji opartych na szczerości.
...A przede wszystkim luz :) Ten kto się spina nie sprawia wrażenia mądrzejszego.
Jakiekolwiek wartości są dla Was ważne, jakiegokolwiek wyznania jesteście, lub jeśli nie jesteście żadnego... Czy podejmujecie z dziećmi rozmowę na tematy Boga, duchowości, religii, wartości moralnych? Czy macie jakieś metody, jak zainteresować dziecko? Podzielcie się.
Dodaj komentarz