List do Idealnej Przyszłości część 1
Kiedyś Cię znajdę..
Dlatego dzisiaj całą swą energię poświęcam na randki. Wyszukuję nowe osoby w Internecie, a poszukiwanie Ciebie stanowi jeden z głównych tematów rozmów ze znajomymi. Czytam mnóstwo mądrych książek i artykułów, aby, kiedy już Cię znajdę, niczego nie przeoczyć i móc Ciebie zrozumieć- wszak kobiety są z Marsa a mężczyźni z Wenus…
Tak bardzo dbam o swój wygląd, o to jak się prezentuję.. Jest tyle atrakcyjnych osób, nie chcę, aby Twoje oczy spotkały się z oczami kogoś, kto ma więcej sex appealu.
Magia miłości; Magia świąt.. Dwie połówki pomarańczy, które przypadkiem trafiają na siebie. Które trafia jak grom z jasnego nieba.. Ja wiem, że szczęściu można pomóc.
Pracuję, uczę się, robię wiele innych rzeczy które MUSZĘ robić. Jednak jaki to ma sens teraz? Dopóki nie ma Ciebie, nie ma mnie. Przecież dopiero z tą drugą osobą jesteśmy Pełnią przez wielkie Pe. Gdy Ciebie znajdę, dopiero zacznę żyć. Dzisiaj to jeszcze ‘przed-życie’. A w Przyszłości- tej z Tobą- to będzie dopiero... Dziś mogę się smucić, ale ucieknę w sferę marzeń- przecież wiem, że gdy spotkam Ciebie, wszystkie moje problemy stracą swoją ważność.
A dzisiaj…
Umówię się z kolejną osobą, nawiążę nową relację, może nawet zakocham się…
Ale wiem że chociaż chcę dobrze, wyjdzie jak zawsze- NIC Z TEGO NIE BĘDZIE- TAK JAK ZAWSZE.
Było już tyle prób i za każdym razem nie wychodzi. WCIĄŻ NIE WIEM DLACZEGO.
Więc teraz uciekam w świat marzeń, bo przecież Kiedyś Cię znajdę..
Jeśli czytając te słowa odnajdujesz własne uczucia- z przeszłości lub obecne- przeczytaj proszę ten tekst.
Są osoby, które nieustannie zakochują się, wchodzą w nowe związki, jednak nic z tego nie wynika.
Zdarza się, że pochopnie oceniając czyjeś intencje i rozpoznając w kimś bratnią duszę, można nie ustrzec swojego serca i wejść w jeden z najbardziej obciążających, pełnych bezsensownego cierpienia i upokarzających układów- miłość bez wzajemności.
Musisz się w końcu nauczyć, że miłości nie wolno odrzucić
Jedyne co musisz, to wiedzieć, że miłość jest aktem dobrowolnym. I ma wartość właśnie dlatego, że ktoś chce, a nie musi.
Dlaczego inni znajdują, a ja nie? Czy Bóg chce, abym był/a sam/a?
Każdy chce czuć się kochany i nie ma w tym nic nienormalnego. Problem leży po zupełnie innej stronie, którą jest ciągłe zabieganie o zainteresowanie ludzi w niewłaściwy sposób.
Warto zastanowić się, co może stać za takim zachowaniem:
*Poczucie, że zaspokojenie emocjonalnych potrzeb mogę znaleźć tylko w intymnej relacji z drogą osobą; Wartości, jakie reprezentuje druga osoba (to co mi się w nim/niej podoba- np. odwaga, wrażliwość, ciekawość świata)- mogę mieć tylko od niego/niej; Brak świadomości, że rozwiązania, dobre emocje, zaspokojenie potrzeb mogę odnaleźć w innych ludziach, w sobie, w Bogu;
*Powielanie złych wzorców z rodziny i otoczenia; brak refleksji nad tym („bo tak musiało być”; „wola boska”); plus dobudowywanie do tego różnych dziwnych teorii; Wiara w to, że życie wygląda tak jak w romantycznych filmach. A jeśli jest inaczej, to oznacza, ze jest ponure i nieciekawe.
*Wiara w „dwie połówki pomarańczy”- czyli przekonanie, że pojedynczy człowiek zawsze jest samotny, nie jest w stanie właściwie wypełniać swojej roli i że może zrealizować się tylko w intymnym związku z drugą osobą. Że tylko w takim związku jest ‘w pełni człowiekiem’. A z tym się wiąże przekonanie, że:
*„Ona/on jest dokładnie taki/a jak ja”.. czyli poszukiwanie w drugiej osobie siebie. Poszukiwanie wartości, których brakuje mi i pragnę ich doświadczyć.
*Spotykanie się z ludźmi, jako lek na samotność. Nie po to aby poznawać ich takimi, jakimi są naprawdę. Po to, aby chociaż przez chwilę nie czuć ogromnej pustki. Aby doświadczyć przyjemności płynącej z uczucia, gdy jesteśmy otaczani uwagą, adoracją drugiej osoby. Po powrocie ze spotkanie poczucie pustki wraca i można oszukiwać wszystkich dookoła że jest inaczej, ale nie siebie samego.
*Przekonanie, że „nie wolno nam nikogo oceniać”- przez to nie dopuszczanie do siebie odczucia, że zachowanie, wygląd, sposób bycia itd. Drugiej osoby po prostu mi nie odpowiada, nie jest zgodne z moimi wartościami.
*Przekonanie, że nowo poznana osoba spotyka się ze mną w takim samym celu, jest w stanie spełnić moje potrzeby emocjonalne, chce tego i jest w stanie to zrobić; Nie dopuszczenie do siebie, że gdy kogoś poznaję, tak naprawdę niewiele wiem o potrzebach i motywacji drugiego człowieka. Wpadanie w rozpacz, gdy „nagle” dowiaduję się, że sprawa wygląda zupełnie inaczej niż moje oczekiwania.
*Przekonanie, że już zawsze będę sam/a, bo nie odpowiadam „wzorcom”- związanym z urodą, zachowaniem, statusem ekonomicznym itp.
*Patologiczny wstyd i ukrywanie czegoś (np. swojej przeszłości), które nie pozwala na wchodzenie w prawdziwe relacje, pełne wolności i przestrzeni dla drugiej osoby.
W poszukiwaniu tej jedynej osoby można zabrnąć bardzo daleko i nie osiągnąć nic, za to wyczerpać się emocjonalnie i finansowo. Z tkwienia w błędnym przekonaniu zawsze, o ile chcemy, można znaleźć drogę do myśli i sposobów działania, które budują. Nie tylko przyszły związek z drugą osobą, ale także relację z sobą samym.